środa, 23 lipca 2014

Jedni mają klimatyzację i kontrolę, a inni się gotują

Urząd Transportu Kolejowego odesłał na bocznicę cztery nowe pociągi EN97, wyprodukowane dla Warszawskiej Kolei Dojazdowej przez bydgoską PESĘ. Powód? Zbyt wysoka temperatura i przekroczone normy stężenia dwutlenku węgla wewnątrz pojazdów. Jak zapewnia WKD, producent już rozwiązał ten problem. W upalne dni w pociągach PESY temperatura sięgała nawet ponad 30 st. C. Pracownicy UTK skontrolowali składy WKD jeszcze w czerwcu. W popołudniowym szczycie mierzyli temperaturę w jakiej przyszło wracać do domów podróżnym. W niektórych wagonach termometry wskazywały ponad 30 stopni. Aparatura wykryła też za wysokie stężenie dwutlenku węgla. W miniony piątek UTK wszczął postępowanie przeciwko WKD. Zarzuty obejmują "naruszenie zbiorowych interesów pasażerów". Jak wyjaśnia urząd, polega ono na "niezapewnieniu podróżnym odpowiednich warunków bezpieczeństwa, higieny i wygody", co narusza prawo przewozowe.

Szkoda, że w pociągach Kolei Mazowieckich nikt nie robi takich badań. Jazda w upalne dni to masakra. W dodatku kolejarze straszą, że od września, mają zamknąć most na Liwcu i z Małkini do Tłuszcza będą jeździły  autobusy. Czas przejazdu Tłuszcz - Małkinia to ponad dwie godziny

11 komentarzy:

  1. Zapewne przedzielenie na połowę obecnej konstrukcji jest nie możliwe.
    A przy tym utrzymanie przejazdu jednym torem. Trzeba liczyć iż zanim to nastąpi przygotują
    się maksymalnie. Oby to trwało jak najkrócej.
    Jak ja jeździłem to dawał dymem i iskrami z parowozu - tak działała klima.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak przed zmianą rozkładu jazdy próbowano ograniczyć liczbę pociągów pospiesznych z Białegostoku do Warszawy i z powrotem, jeden z posłów z Białegostoku złożył interpelację do MiR. Kiedy teraz Białystok uzyskał bezpośrednie połączenia autobusowe z Warszawą w ramach biletu kolejowego i bez zajeżdżania na stacje gdzie zatrzymywały się pociągi tj. Łapy, Szepietowo, Czyżew, Małkinia i Tłuszcz nikt nie protestuje i nie interpeluje. Szlachta ma się dobrze, a kogo plebs obchodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Treść interpelacji, o której wspomniałem w poprzednim wpisie oraz odpowiedź jest na:

      http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=1F14126C
      http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=3157D691

      Usuń
  3. PKP niestety skutecznie nie poddała się reformom po 1989, podobnie jak Poczta Polska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to nie. Zobacz ile dzięki reformom na PKP powstało spółek, ich prezesów, dyrektorów, rad nadzorczych. Ile linii kolejowych zamknięto choćby z Małkini do Ostrołęki. To wszystko stało się dzięki reformom, które wydatnie wspierali prominentni działacze związkowi z NSZZ Solidarność i obecnym senatorem Stanisławem Kogutem na czele. To dzięki ich zasadzie BMW sytuacja wygląda na kolei tak a nie inaczej.

      Usuń
    2. Żmijan: sytuacja na kolei była tak dramatyczna, że reformy muszą boleć
      – Jeśli członkowie zarządów spółek kolejowych i związkowcy wzniosą się ponad to, co ich dzieli, to wspólny cel, jakim jest reforma kolei, zostanie osiągnięty – uważa poseł Stanisław Żmijan (PO), szef sejmowej Komisji Infrastruktury.
      Zdaniem posła, z jednej strony problemem polskiej kolei są zaniedbania, do jakich doprowadzono na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Z drugiej strony, barierą są różnice zdań pomiędzy władzami spółek kolejowych i związkami zawodowymi, jeśli chodzi o kierunki działań naprawczych.
      – Z dyskusji płyną wnioski bardzo jasne, że najwięcej problemów jawi się w obszarze relacji pomiędzy związkami zawodowymi i zarządem Grupy PKP. Kolej przechodziła niełatwą drogę od restrukturyzacji w 2001 r. Od tego czasu była pozostawiona sama sobie. Ta uwaga dotyczy wszystkich rządów, które były w Polsce od tego czasu. Brak zainteresowania polskimi kolejami doprowadził do powstania długów w wysokości prawie 7 mld zł. Infrastruktura kolejowa została zdegradowana. Rzecz jasna, przyszedł moment, kiedy trzeba było podjąć inicjatywę wyprowadzenia kolei z tego stanu, poprawienia infrastruktury, taboru – podsumowywał Żmijan dyskusję podczas posiedzenia sejmowej Komisji Infrastruktury.
      Przewodniczący komisji zwrócił się też, w tym kontekście, do obecnych na posiedzeniu związkowców: – Pewnie państwo, jako pracownicy, też ulegliście złym procesom. Tak to osobiście odbieram…
      Zdaniem posła, obecnie, „niemałym wysiłkiem i niemałym kosztem ponoszonym przez pracowników kolej jest dźwigana z tego stanu”. – Infrastruktura jest poprawiana. Jest szansa kontynuowania tego procesu. W ramach unijnej perspektywy finansowej 2014-20 jest oczekiwanie Komisji Europejskiej, by zmienić proporcje alokację środków pomocowych z proporcji 60:40% dla dróg na 60:40% dla kolei. Decyzje ostateczne w tej sprawie nie zapadły – twierdzi Żmijan, choć w tej kwestii należy przypomnieć, że w maju br. Komisja Europejska zatwierdziła Umowę Partnerstwa, najważniejszy dokument określający strategię inwestowania w ramach perspektywy 2014-20 w Polsce; Umowa Partnerstwa zakłada, że KE wstępnie zgadza się, by alokacja wynosiła jednak 60:40% na korzyść dróg.
      Mimo tego, Stanisław Żmijan uważa jednak, że potencjał do modernizacji polskiej kolei jest znaczący. – Potrzebne jest zatem dobre zarządzanie i ciężka praca. To będzie wymagało wysiłków, pewnie także kosztów ponoszonych przez pracowników. Zapewne będzie owocowało spięciami. Tak jest i tak będzie. Stan prawny taki mamy, jaki mamy. Ustawy o związkach zawodowych dają uprawnienia stronie społecznej, ale inne akty prawne umocowują zarządy spółek. Ale przede wszystkim cele zobowiązują obie strony do rozmowy. Jeśli wzniesiecie się ponadto, co was dzieli i odsuniecie emocje, to cel wspólny będzie osiągnięty. Taki kierunek powinien być utrzymany. Sytuacja na kolei była tak dramatyczna, że musi boleć, ale cele wskazują, że innej drogi nie ma – podsumował Stanisław Żmijan.

      Źródło: Rynek Kolejowy

      Usuń
    3. Oczywiście wysiłku będzie się wymagać od pracowników. Ogromnej rzeszy prezesów, dyrektorów, naczelników i wszystkich innych rządzących wysiłek ten nie będzie dotyczył. Bo ogromnym dla nich wysiłkiem jest samo piastowanie jakże odpowiedzialnych stanowisk.

      Usuń
  4. I masz rację drogi an. z 08:09 ; Ktoś kiedyś napisał iż reforma nastąpiła jedynie w handlu
    Tam rzeczywiście jest konkurencja, wygrywa jakość cena, choć też są próby zmowy
    ale tam poszło to w dobrym kierunku. Natomiast w pozostałych branżach, niestety grabież
    majątku narodowego.Taki p.Kogut po prostu jako kolejarz wiedział do jakiego wsiąść pociągu,
    został senatorem - tak? Dziś nie pieje już tym samym tonem jak dawniej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Budowa linii kolejowej łączącej Petersburg z Warszawą, rozpoczęta została w 1851. W grudniu 1862 ukończono budowę całej trasy. Z powodu wojny krymskiej w 1853 budowa została wstrzymana. Czyli od zera 1200-1300 km budowano 10 lat. Rocznie lekko licząc, daje to 120km. Budowano nasypy, mosty przystanki. Teraz mija już 9 miesięcy od zamknięcia torów (pracują maszyny nie tylko ludzie) i nawet nie pobudowano choćby metra toru.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaborca budujący tą linię nie potrzebował nic z nikim uzgadniać. Dzisiaj każda czynność musi mieć tzw. kwity i uzgodnienia. Bez tego ani rusz. Wszyscy pamiętamy jak było z budową mostu na Bugu i termediami z gniazdkami 2 ptaszków. Na tej linii kolejowej jest to samo Każda czynność to stosy papierów, a każdy urzędas chce pokazać, jaki to on jest ważny. Prosty dla laika demontaż sieci trakcyjnej to nie lada papierkowa batalia. Również lokalne samorządy chcąc przy okazji coś ugrać dla siebie też wsadzały przysłowiowy kij w szprychy. Jest to naprawdę ogromna inwestycja wykonywana w trybie Projektuj i buduj. Czas nagli, bo dotacje unijne przepadną i kolej w tym wypadku naprawdę nie jest winna, że robota tak się ślimaczy. Budowa II linii warszawskiego metra też kosztuje warszawiaków masę wyrzeczeń. Dojeżdżający pociągiem do pracy w Warszawie na pewno zauważyli, że w okresie budowy metra na każdej stacji pojawiły się znaczne ilości samochodów, bo ich właściciele chcąc szybciej dostać się do pracy przesiedli się na kolei. Teraz korzystający z kolei będą musieli przesiąść się do autobusów lub prywatnych aut. Niestety coś za coś. Tylko właśnie dziwne jest jak to zostało wcześniej napisane, że teraz, aby usprawnić dojazd do Warszawy z naszego terenu, białostoccy posłowie nabrali wody w usta bo mają bezpośrednie połączenie autobusowe. Również nasz lokalny samorząd może przedstawić jakieś dobre dla mieszkańców rozwiązanie o ile takie jest i wystąpić do PKP. Nic nie stoi na przeszkodzie. Tylko niech to nie będzie tzw. kiełbasa wyborcza. Populizmu mamy już dość.

    OdpowiedzUsuń
  7. CHCĄ ZAMKNĄĆ LINIĘ WARSZAWA - BIAŁYSTOK
    Wykonawca modernizacji linii Rail Baltica zaproponował PKP PLK zamknięcie odcinka tej linii na kilka miesięcy. To radykalnie przyspieszyłoby realizację inwestycji.
    Czytaj więcej na:
    http://dyndulewo.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń