wtorek, 25 marca 2014

Uderzył w pociąg, otarł się o śmierć. - Miałem więcej szczęścia niż rozumu

Źródło: Tygodnik Ostrołęcki
Zdzisław Suchodolski od urodzenia mieszka w Szulborzu Wielkim. Cały czas przy torach, przy ulicy Kolejowej. W piątek 14 marca odpalił silnik fiata i ruszył do kuzynów, którzy mieszkają za torami. Posiedział trochę u nich, zjadł i około siedemnastej postanowił wrócić. Na przejeździe kolejowym w Szulborzu Wielkim nie ma rogatek, ale z obu stron stoją znaki Stop, są także sygnalizatory świetlne. Kiedy zbliża się pociąg, migają na czerwono.
- Nie zauważyłem, żeby coś migało – mówi pan Zdzisław. – Jechałem bardzo wolno, najwyżej dwudziestką. Wjechałem na tory, spojrzałem w lewo i nic nie widziałem. Pociąg nadjeżdżał z prawej. Nie wiem, co się stało, naprawdę go nie widziałem. Tylko przemknął mi przed nosem. Zacząłem hamować i skręciłem w lewo, czyli w tę samą stronę, w którą jechał pociąg. Moim zdaniem, nie zahaczyłem o niego, uderzyłem tylko w betonowy słupek i samochód zatrzymał się na torach. Niedaleko byli chłopcy i szybko zepchnęli go z torów. Nic się nie stało, a samochód jest tylko trochę uszkodzony. Znajomy obiecał go szybko naprawić. Ale gdybym jechał szybciej, to na pewno bym się wpierd… pod pociąg. Miałem więcej szczęścia niż rozumu.

Jak się później okazało, 82-letni Zdzisław Suchodolski nie zauważył pociągu pospiesznego jadącego z dużą prędkością ze Szczecina do Białegostoku. Skład nawet się nie zatrzymał, krótki postój – zgodnie z rozkładem – miał kilka kilometrów dalej, w Czyżewie.
Ktoś wezwał policję na miejsce zdarzenia.

- Policjant zabrał mi dokumenty, prawo jazdy też – mówi pan Zdzisław. – Twierdził, że uderzyłem w pociąg, ale moim zdaniem to nieprawda. Potem przyjechał tu zawiadowca z Czyżewa i powiedział, że na żadnym wagonie nie ma żadnego znaku.

- Jak ustaliliśmy, fiat kierowany przez 82-letniego mężczyznę uderzył w szósty wagon tego składu – informuje Sabina Kuczyńska, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Ostrowi Mazowieckiej. – Być może maszynista nawet tego nie zauważył, bo uderzenie nie było silne. Zarówno kierowca, jak i maszynista, byli trzeźwi. Sprawcą zdarzenia na przejeździe był kierowca fiata, który wjechał na tory ignorując znak Stop i sygnalizację. Okazało się, że jego prawo jazdy straciło ważność w 2006 roku, zatem można powiedzieć, że jechał samochodem nie mając uprawnień. Został ukarany wysokim mandatem karnym.

1 komentarz:

  1. Znam kilku takich dziadków i ciekawy jestem kto im robi badania i za ile?

    OdpowiedzUsuń