Wczoraj byłem na Sonisphere Festival na Bemowie. Mnóstwo ludzi, super muzyka i świetna zabawa podczas koncertów Acid Drinkers, Hunter czy Luxtorpeda. Do wieczora na bemowskim lotnisku zebrało się kilkadziesiąt tysięcy fanów. Po godz. 21 na bemowską scenę wyszli muzycy Metalliki. Pogasły światła, na potężnych
telebimach pojawili się muzycy. Z kilkunastu tysięcy gardeł rozległ wrzask zgromadzonych fanów. Metallica odpaliła swój przebój "Hit
the Lights".
Potem grupa zagrała kilka swoich najlepszych, w tym
nieśmiertelne "Master of Puppets" czy "For Whom The Bell Tolls". Po nich odegrali słynny "Czarny album". Pod koniec zagrali utwory z pierwszej płyty zespołu "Kill'Em All". W
niebo strzeliły sztuczne ognie. Blask ognia bił po twarzach gorącem mimo, że staliśmy ze 30 metrów od sceny. Efekty laserowe, wybuchy dopełniały wrażeń. Koncert był świetny i skończył się po 23. Bolące nogi, poobijane boki, ale to nic z porównaniu z wrażeniami. Po koncercie fani wylegli na ulice. Trzeba było przejść ze dwa kilometry, aby dostać się do autobusu. Noc na szczęście była ciepła. W przyszłym roku też ruszam na taką imprezę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz