W niedalekiej Sterdyni lekarzowi przedstawiono przeszło 300 zarzutów za branie łapówek. Ukarano także setkę pacjentów za ich dawanie. Ukarani pacjenci długo nie zapomną tego, co przeżyli. – Policja przyszła po mnie o 6 rano. Zabrali mnie z domu na przesłuchanie. Spędziłem w kajdankach sześć godzin. Dostałem wyrok 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata i 500 zł grzywny. Wszystko za to, że dałem doktorowi wódkę Finlandia i ser – mówi jeden z ukaranych pacjentów. Przeszło trzysta zarzutów postawionych lekarzowi przez prokuraturę, setka ukaranych pacjentów, dziesiątki przesłuchanych osób. Tak dziś wygląda efekt śledztwa prowadzonego przez siedlecką Prokuraturę Okręgową w sprawie lekarza ze Sterdyni Jana Ś. Bilans jest tymczasowy, bo śledztwo nadal trwa.Doktor Jan Ś., tak jak później jego pacjenci, został zabrany na przesłuchanie około 6 rano. Śledztwo rozpoczęło się jesienią 2011 roku. Lekarz ze Sterdyni pierwsze zarzuty usłyszał w czerwcu 2012 r. Zarzuty, które do tej pory postawiła mu prokuratura, dotyczą przyjmowania łapówek w kwocie od 10 do 50 zł. Doktor Jan Ś. miał też przyjmować prezenty, takie jak butelka alkoholu czy przetwory domowej roboty. Dowodów na przyjmowanie tych korzyści majątkowych miała dostarczyć kamera zainstalowana w gabinecie lekarskim Gminnego Ośrodka Zdrowia przez organa ścigania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz