Żródło: http://www.wsieci.pl
W panegiryku na cześć Elżbiety Bieńkowskiej, nowej wicepremier, minister rozwoju regionalnego i transportu (weekendowa "Gazeta Wyborcza", autorzy Aleksandra Klich i Agnieszka Kublik) czytamy m. in.: Bez pieniędzy z Unii nie byłoby 398 oczyszczalni ścieków, 10 632 km dróg, 4164 przedszkoli, 42 651 łączy internetu szerokopasmowego, 2,3 tys. tramwajów, autobusów i trolejbusów, 322 ambulansów, 1700 laboratoriów, 50 przyszpitalnych lądowisk dla helikopterów,. Nie byłoby wyremontowanej starówki w Toruniu, elektronicznych PIT-ów i numeru alarmowego 112, pociągów Elf czy oczyszczalni ścieków Czajka w Warszawie. Ani 318 717 miejsc pracy. Wyobrażacie sobie taką Polskę? Dobrze, że dobrodziejstwa powietrza jeszcze Unii nie przypisują. Naciągany charakter powyższych liczb jest oczywisty. Bez Unii Europejskiej nadal po polskich drogach jeździłyby autobusy i tramwaje, budowano by przedszkola, rozwijałby się internet, budowano by oczyszczalnie ścieków itp. Na pewno za to nie wciskano by naszym kilkuletnim dzieciom homopropagandy i ideologii gender, co obciąża konto minister Bieńkowskiej. Nawet jednak gdyby powyższe liczby uznać na chwilę za wiarygodne, to należy zaprotestować przeciwko tak prymitywnej propagandzie. Bo przecież gdyby nie Unia Europejska, to w Polsce nadal pracowałaby stocznie, cukrownie, cementownie, produkowano by samochody, pracował by przemysł maszynowy. Likwidacja całych gałęzi przemysłu to efekt także regulacji unijnych, uniemożliwiających ochronę poszczególnych branż przed agresywną konkurencją wielkich, globalnych koncernów. Liczenie miejsc pracy, które rzekomo dała nam Unia, to więc dość karkołomne zadanie - bo niemal na pewno więcej miejsc pracy straciliśmy wchodząc do Unii.
Pieniądze, które płyną do nas z Zachodu, żadnego z państw starej Unii nie zubożyły ani o centa. Zachód na całą Unię Europejską wykłada odrobinę, procent budżetów narodowych, z czego większa część i tak do niego wraca w postaci zamówień i kontraktów. W przypadku Niemiec, rozszerzenie na wschód dało temu państwu kolejny, wielki impuls rozwojowy. Nie bądźmy naiwni, to nie jest sytuacja wyłącznie typu win-win, a więc korzystna dla wszystkich we wszystkich sferach.
Wniosek z powyższego nie jest wcale wezwaniem do wyjścia z Unii, czy nawet uznaniem, że gospodarczo więcej tracimy niż zyskujemy. Rzetelny bilans musi jednak opierać się na prawdzie, na uznaniu, że płacimy za członkostwo także konkretną, wymierną cenę. Oczywiście, ministerstwo rozwoju regionalnego o tym nie powie w swoich tak obficie emitowanych spotach, bo z zasady zajmuje się jedynie propagandą. My jednak o tym mówić musimy.
Największą stratą związaną z członkostwem w Unii jest oczywiście postępująca utrata podmiotowości, także tej najważniejszej, zapisanej w głowach. Elity orientują się na kariery w Brukseli, Polskę traktując jako trampolinę. Do tego zwolniły się z myślenia o przyszłości kraju uznając, że wszystko już wiadomo, teraz trzeba tylko gorliwie realizować jedynie słuszną myśl, dyktowaną oczywiście z zewnątrz. Poważni ludzie na poważnie biorą unijny bełkot, którego liderzy innych krajów też, owszem, używają, ale którym nie zastępuje on myślenia.
Słyszymy oczywiście wezwania: członkostwo w Unii trzeba mądrze wykorzystać, daje ono wiele szans. Problem w tym, że skuteczne wykorzystanie szans nie jest możliwe bez odbudowy prawdziwych elit, czego z kolei niemal nie sposób zrobić w ramach reguł, także ideologicznych, narzucanych przez Unię.
Prawdziwy dramat. Tym większy, że wychodząc (co dziś nie jest możliwe z wielu przyczyn), nadal stalibyśmy naprzeciw wielkich, wpływowych potęg. Więc nie ma prostej odpowiedzi, nie ma jednego lekarstwa.
W takiej sytuacji trzeba zacząć od prawdy. Od mówienia, ile zyskaliśmy, ile straciliśmy. Bez emocji, na zimno. Bez propagandy.
Ja bym powiedział tak: weszliśmy do UE już kilka lat temu może żeby nie kryzys to zyskali byśmy w rozwoju coś więcej niestety kryzys ostro zdławił zapędy budowlane bo o takich możemy mówić. My przez te lata nauczyliśmy się tylko wydawać te pieniądze zamiast inwestować je w przyszłość naszego kraju ponieważ w 2020 już się skończy eldorado. Dziś co mądrzejsze samorządy przynajmniej korzystają z tego bez zwrotnego kredytu jakim są pieniądze z UE.
OdpowiedzUsuńWracając do zysków i strat to faktycznie UE zabrała nam wiele miejsc pracy z punktu widzenia dzisiejszego nie wiadomo jakbyśmy nie weszli do UE to czy stocznie by istniały ale jestem pewien jakby istniały to by Państwo nieźle do nich dopłacało i tu można dać plus dla UE, że to oni swoimi przepisami nam nakazują tak to by nasz beton biurokratyczny był nadal. Co do miejsc pracy to też ciężko określić na pewno ekspansja marketów te miejsca pracy zabiera niszcząc małe sklepy ale z drugiej strony klienci zyskują towar w niższej cenie. Na pewno UE zabrała nam 1 mln czy nawet 2 mln ludzi z kraju z jednej strony to jest plus ponieważ mają pracę i jeszcze coś przysyłają do kraju tym samym przyczyniają się ciut do rozwoju w kraju. Niestety minusem tego jest wyludnienie się wielu miasteczek i wsi szczególnie na ścianie wschodnie.
Najbardziej mnie denerwuje liniowość cen z niewielkim wahaniem w całej UE. Jak były ceny względem zarobków danego kraju to było lepiej. Dziś na przykład tv w Polsce kosztuje tyle samo co w Niemczech ale Niemiec zarabia 4 razy tyle. Niestety tłuste koty w firmach muszą pokazać zyski swoim właścicielom i mało ich interesuje, że w danym kraju są male zarobki.
Kryzys spowodowali najbogatsi świata w tym UE i najbogatsi dalej się bogacą, a biedni biednieją.
Będzie nowa rewolucja?
OdpowiedzUsuńZnów zawitali nasi przyjaciele ze różnych stron świata i poklepują nas po ramieniu bo do wzięcia jest sporo kasy na zbrojeniówce polskiej armii .
OdpowiedzUsuńZ tego co pamiętam jak wchodziliśmy do unii, to każdego podatnika starej unii miało to kosztować około 20 euro. Kosztowało 7. To gdzie ci nasi negocjatorzy? Oni przyjęli to minimum, które nam unia łaskawie zaproponowała. Potem zaś unia naszym negocjatorom, że tak łatwo przyjęli unijne warunki, dała lukratywne stanowiska.
OdpowiedzUsuńProszę Pana z jednej strony można powiedzieć, że nas negocjatorzy nie do końca wiedzieli co i jak po drugie my nie byliśmy przygotowani na takie pieniądze i nawet przez nie popadliśmy w długi. Ja bym widział te wspomaganie z UE w inny sposób. Nie przez taki krótki okres jak do 2020 ale powiedzmy do 2030 czy nawet 2050 ale na innych zasadach. W pierwszych latach powinno być finansowane wszystko za darmo w 100% powiedzmy takie sprawy jak wodociagi, kanalizacje i drogi ale nie autostrady tylko gminne, powiatowe, miejskie i wojewódzkie co kilka lat próg wkładu własnego powinien rosnąć, żeby w 2030 sięgnąć powiedzmy 80-90% wkładu własnego. Takie działanie nie doprowadziłoby do kłopotów deficytowych budżetów oraz nie odcięło by pępowiny z dnia nadzień.
UsuńTeraz mamy ostatni rzut kasy z UE, którą chwali się PO ale wiedzą o tym, że to ostatnia kasa jestem ciekaw co będzie po 2020-2022 jak rozliczą i skończą się finansowania projektów. Czy wogle będzie się coś działa czy zapadniemy w taki marazm jak panuje w latach 2012-2013 nie uwzględniając sytuacji ekonomicznej.
Tak z własnego podwórka ile skorzystała na tym gmina ile powiat i inne gminy oraz czy można było więcej lub efektywniej?
http://biznes.pl/wiadomosci/unia-europejska/hiszpanski-rzad-siega-do-rezerw-aby-wyplacic-emery,5591575,news-detal.html
OdpowiedzUsuńJak widać ta cała UE daje się ostro we znaki wszystkim członkom, a może prawie wszystkim. Chyba jedynym Państwem, które wychodzi na plus są Niemcy reszta jest na kolanach albo niżej....
Co do emerytur to nie tylko u nas są problemy ale też w innych krajach. Zapewne problemy powstały po tym jak powstał boom na świecie i wszystko drożało oraz płace szły w górę do czasu kryzysu, a Państwo jak wiemy nie firm i zysków nie posiada z działalności tylko ze składek jak ludzie tracili pracę to składek było coraz mniej i powstała dziura.
W Hiszpani mają z czego dokładać ale na ile to starczy to nie wiadomo może na 10 lat, a może nie. Widać też patologie systemu, który wypłacał w grudniu 13 rentę tylko z czegoś ją trzeba było składkować..
http://forsal.pl/artykuly/763075,niemcy-obok-wielkiej-brytanii-rowniez-chca-blokady-migracji-zarobkowych.html
OdpowiedzUsuńTu kolejny przykład dobroci UE za kilka lat to UE będzie się rozwijać. Zastanawia mnie jedno czy Ukraińcy dobrze robią bijąc się o wejście do UE w przyszłości.
http://forsal.pl/grafika/749321,153162,bezrobocie_w_strefie_euro_schodzi_z_rekordowego_poziomu_eurostat_podal_najnowsze_dane.html
OdpowiedzUsuńTu na wykresie dokładnie jest pokazane, że najlepiej mają ci co najlepiej wychodzą na UE.
W Polsce dało się odczuć w latach 2006-2009 jakiś rozwój, a dziś mamy spore bezrobocie z wielkimi długami i bez pomysłu na kolejne lata. Bo co nam zostanie kilka tyś autostrad i expresówek.