źródło: http://podlasie24.pl
Ogromna większość Polaków, jak pokazują badania, uważa rodzinę za niezbędny warunek osiągnięcia szczęścia. Jednocześnie skala domowej przemocy rośnie. W niektórych rodzinach ciepło domowego ogniska ma piekielną temperaturę. Co szokujące - jest bardziej prawdopodobne, że zostaniemy napadnięci we własnym domu i przez członków rodziny niż gdzie indziej, przez obcych ludzi…
Co piętnaście sekund kobieta, dziecko lub któreś z rodziców zostaje uderzone w twarz, jest pobite, szarpane bądź popychane. Ofiarą przemocy w rodzinie pada co piąte dziecko, co czwarta mężatka. Z danych Niebieskiej Linii, pogotowia dla ofiar przemocy, wynika, że w dużych miastach (Łódź, Poznań, Warszawa, Gdańsk) policja interweniuje 250-300 razy w ciągu doby. Połowę z tej liczby stanowią wezwania do zażegnania konfliktów rodzinnych. Biciem rozwiązują rodzinne problemy zarówno ludzie z marginesu, jak i profesorowie szkół wyższych. Policja ocenia, że tylko co dziesiąty akt domowej przemocy jest ujawniany. Aż 90% aktów przemocy zdarza się w domach i dotyczy najbliższej rodziny oraz krewnych.
Katem może okazać się każdy
- Są sytuacje, które poruszają nawet nas - mówi Katarzyna Jaroszewicz z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Białej Podlaskiej, które jako doradca rodzinny prowadzi program korekcyjno-edukacyjny dla sprawców przemocy „Przestań być wrogiem, a zostań przyjacielem”. - Najstarszy sprawca, z którym pracowałam, miał 84 lata. Wydawać by się mogło, że w tym wieku to nawet własne zdrowie nie pozwala, by używać siły fizycznej w stosunku do rodziny. Tymczasem typowy profil sprawcy nie istnieje. Nie ma reguły, jeśli chodzi o jego wiek, wykształcenie, status społeczny bądź cechy charakteru. Katem może okazać się każdy - dodaje.
Bicie, popychanie, poniżanie, obelgi - z tym wszystkim już się zetknęliśmy, ale są przypadki, że sprawca stosuje wyrafinowane, psychopatyczne formy przemocy: świeci lampą w oczy, wylewa gorącą zupę na głowę, budzi w nocy i robi przesłuchania. Z relacji osób zajmujących się problemem przemocy wyłania się obraz domowego piekła.
Trudno oszacować dokładnie rozmiary przemocy domowej w Polsce. Każdego roku do sądu zgłaszanych jest zaledwie kilkanaście tysięcy spraw o znęcanie się nad rodziną, ale policja w tym czasie rejestruje około miliona tzw. „awantur w rodzinie”, do których jest wzywana. Kilkanaście procent dorosłych kobiet podaje w badaniach, że zostały uderzone przez męża, a 40% kobiet uważa, że sprawienie lania dziecku jest zwykłą metodą wychowawczą.
Jednak policyjne statystyki policyjne nie odzwierciedlają rzeczywistych rozmiarów przestępczości. Część przypadków ukrywa tzw. ciemna liczba. Wynika ona głównie z obyczajowości i wstydu przed wywlekaniem na światło dzienne sytuacji w domu, można ją też tłumaczyć swoistą solidarnością ofiary i sprawcy. Czasy jednak powoli, ale zmieniają się, takich brudnych spraw wychodzi więcej. I to nie tylko przemocy wobec kobiet. Np. coraz powszechniejsze jest znęcanie się dzieci nad starymi rodzicami. Policjanci przyznają, że w zgłoszeniach powtarzają się te same nazwiska, tylko w relacji odwrotnej, bo przemoc rodzi przemoc. Coraz częściej ofiarami domowego terroru padają mężczyźni. Gdyby nie nagrania, stanowiące dowody sądowe, w niektóre historie trudno byłoby uwierzyć.
W październiku 2011 r. weszło w życie rozporządzenie dotyczące procedury Niebieskiej Karty.
Teraz mogą ją wypełniać, oprócz funkcjonariuszy policji i pracowników ośrodków pomocy społecznej, także przedstawiciele gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, oświaty i ochrony zdrowia . Karta jest przekazywana do gminnego zespołu interdyscyplinarnego. Ten musiała powołać każda gmina, a jego zadaniem jest koordynowanie udzielanej pomocy. Rozporządzenie ma na celu skuteczniejszą walkę z przemocą w rodzinie. Placówka, która poweźmie podejrzenie o stosowaniu przemocy w rodzinie, powinna wypełnić Niebieską Kartę. Przewodniczący komisji interdyscyplinarnej ma trzy dni na zebranie zespołu lub grupy roboczej. Jeśli podejrzenie było niezasadne - zamyka procedurę, jeśli nie - tworzy indywidualny plan pomocy. Członkowie komisji często mają już jakąś wiedzę o rodzinie, łatwiej w takim gronie podjąć właściwe działania, które są potem przydzielone poszczególnym instytucjom.
Potrzebna jest edukacja, która nauczy młodych ludzi, czym jest przemoc, czego nie wolno partnerom, którzy są razem, edukacja, która nauczy bronić się przed przemocą, a nie znosić ją latami, edukacja, która uświadomi społeczeństwu problem przemocy i sposoby skutecznego radzenia sobie z nią. Można usiąść i narzekać na wszelkie niedoskonałości i problemy, ale nam, ludziom osobiście i emocjonalnie zaangażowanym w powstrzymywanie przemocy w rodzinie, pozostaje działanie. Niech ustawami i przepisami prawa zajmują się prawodawcy, my ich wspierajmy w tym procesie legislacyjnym i podrzucajmy nowe pomysły na przyszłość, a sami dajmy odczuć potrzebującym, że mimo niedoskonałości prawa mogą liczyć na nasze wsparcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz