poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Podatek od rowerów? Nowe pomysły Michała Boni

Źródło: http://monitorpolskislowian.nowyekran.pl/
W świetle ostatnich orzeczeń Urzędu Skarbowego unikanie wydatków jest równoważne ze wzrostem dochodów realnych i jako takie powinno być opodatkowane. Michał Boni, minister cyfryzacji, nie ustaje w wychodzeniu z coraz to nowymi pomysłami, dość znacznie wykraczającymi poza obszar jego kompetencji, jak choćby osławione ściganie “mowy nienawiści” na Internecie. Przed kilkoma dniami dostrzegł, iż jak na razie rowerzystów ominęła fala jego kreatywności legislacyjnej, więc postanowił nadrobić zaniedbania. Posiadacze rowerów czynią niebagatelne oszczędności na zakupach paliwa, ubezpieczeniach, podatkach i innych wydatkach związanych z użytkowaniem samochodu.
- Oznacza to po prostu uszczuplenie wpływów do skarbu państwa – mówi “Superexpressowi” min. Boni. – Państwo musi jednak posiadać środki niezbędne na kontynuowanie aktywnej polityki spełniania wymogów Unii Europejskiej, na pensje dla urzędników administracji państwowej, na sojusznicze zobowiązania w NATO, na upamiętnianie i propagowanie historii Holocaustu i wiele innych. Musimy zatem zastanowić się nad legalnymi możliwościami zrekompensowania strat.

W świetle ostatnich orzeczeń Urzędu Skarbowego unikanie wydatków jest równoważne ze wzrostem dochodów realnych i jako takie powinno być opodatkowane. Propozycja min. Boni polega więc na nałożeniu na rowerzystów podatku od efektywnego zwiększenia dochodów.

- Nie wiem, czy jest dla Pani jasne, iż nawet zbieranie w lesie grzybów lub jagód albo zrywanie przydrożnych gruszek czy przysłowiowych już mirabelek, podlega formalnie opodatkowaniu? – mówi min. Boni naszej dziennikarce. – Czy można sobie więc wyobrazić, że zwiększenie realnych środków pieniężnych rodziny o kwotę rzędu, powiedzmy, 1000 złotych miesięcznie, może pozostać niezauważone przez państwo? Polityka państwa solidarnego oznacza, iż wszyscy, dla dobra wspólnego, poświęcają jakąś część swej wolności osobistej i ekonomicznej.

Dokładnym obliczaniem dochodów spowodowanych rezygnacją z posiadania samochodu zajmą się urzędnicy skarbowi, ale już teraz można powiedzieć, iż w przypadku przeciętnej trzyosobowej rodziny wyniosą one ok. 15 tys zł rocznie.

7 komentarzy:

  1. Niech się zajmą potrzebnymi sprawami darmozjady.

    Dla rowerów to bym wprowadził przymusowe OC oczywiście nie w takiej skali jak dla aut ale powiedzmy do 30 zł rocznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może jeszcze od butów?

      Usuń
    2. OC? To chyba wymysł jakiegoś agenta ubezpieczeniowego? Żadnego OC. Niech Boni opodatkuje tych co mają wąsy. Przecież nie zużywają żyletek!

      Usuń
    3. Ale golą brodę.

      Usuń
    4. Oc to nie podatek tylko ubezpieczenie takie obowiązuje na auta i motory oraz motorowery.

      Co do rowerów to może w końcu wprowadzili by obligatoryjny obowiązek jeżdżenia na światłach po zmroku, w koszulkach odblaskowych oraz kasku.

      Usuń
    5. Jak zwał tak zwał. Pazury wyciągać po kasę to władza potrafi, oj potrafi...

      Usuń
  2. To jest chore. To chyba żart.

    OdpowiedzUsuń